Dziś późnym wieczorem wpadłem na niecałe pół godziny do Tykocina, miasto przywitało mnie ciężkim odorem gnojownicy (rolnicy rozpoczęli prace polowe); podobno wcześniej było jeszcze gorzej, woń wdzierała się do mieszkań, pomyśleć co przeżywali słuchacze na koncercie w kościele? Nie powiem że nie znam tego zapachu, lata temu przy "zrywaniu parkietu" głębsze warstwy "przytykały" oddech swoją wonią, ale dzisiaj to powietrze trudno co czegokolwiek przyrównać, no może jedynie do Tuwimowskiej "Lokomotywy", co oparła się tysiącom najedzonych atletów. Myślą tą podzieliłem się ze sztuczną inteligencja o nazwie Gemini, która to wygenerowała taki wierszyk, rymu trudno tu szukać:
Gnój
Gnojowica, gnojowica,
Zgnilizna gęsta i brunatna,
Wsiąka w nozdrza, w gardło dusi,
Oblepia niczym lepka watna.
Refren:
Choćby przyszło tysiąc atletów,
Ze szmatami na twarzach,
Nie zdołają pokonać smrodu,
Co z gnojowicy się żarzy.
Ciężkie wozy, konie sapią,
Przez wieś wloką gnojowicę,
Smród się wzmaga, duszno, mdło,
Nawet słońce blednie w lica.
Refren:
Choćby przyszło tysiąc atletów,
Ze szmatami na twarzach,
Nie zdołają pokonać smrodu,
Co z gnojowicy się żarzy.
Mucha bzyczy, pies ucieka,
Kot na płocie prycha z obrzydzeniem,
Nawet kwiaty zamykają kielichy,
By uchronić się przed smrodem.
Refren:
Choćby przyszło tysiąc atletów,
Ze szmatami na twarzach,
Nie zdołają pokonać smrodu,
Co z gnojowicy się żarzy.
Lecz zapach ten ma też moc,
Przywraca ziemi żyzność,
Z niego wyrosną kwiaty, warzywa,
I życie na nowo się ujawni.
Refren:
Choćby przyszło tysiąc atletów,
Ze szmatami na twarzach,
Nie zdołają pokonać smrodu,
Co z gnojowicy się żarzy.
Smród przeminie, życie trwa,
Gnojowica siłę ziemi da.
***WATNA – (ang. worst alternative to a negotiated agreement). Najgorsza alternatywa wobec negocjowanego porozumienia.